Już od dawna czułam, że muszę ją namalować.
Te kolory tkwiły we mnie i musiałam je wydobyć na światło dzienne. Zmaterializować.
Prosto z samego środka niebytu...W byt :D:D
I na deser mój słodki, kochany Sierściuszek:)
Pozdrowienia ślemy z Kocurkiem dla wszystkich Wirtualnych Wędrowców, którzy zawędrowali aż tu:D:D
Piękna, misterna, wspaniała kolorystyczne mandala, a kociak cudny:))
OdpowiedzUsuńPrzepiękna jest, w takich ciepłych, letnich kolorach. Oj jak ja tęsknię za latem!!
OdpowiedzUsuńGłaski dla kici ;)
Przepiękne są Twoje mandale, ale zawsze z nimi wygra dzisiejszy deser-słodziak prześliczny, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLubię wszelkie brązy i beże:)
OdpowiedzUsuńA kotek, jak zwykle...zniewalający;)
Bardzo lubię takie kolory i ciągle podziwiam twoje mandale, jak ty to robisz, że każda z nich jest wyjątkowa? Chciałabym mieć taką w domu, ale sama chyba nie dałabym rady zrobić.Koteczek ma cudne oczy.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO tak...taka właśnie pozostała Siena w mojej pamięci. Opalona słonkiem, aż rudo-brązowa, lekko senna od żaru bijącego z nieba. Pełna ciepła jak Twoja mandala. Cudna.
OdpowiedzUsuńbrązowe cudo pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuń