Kiedyś, jakieś 7 miesięcy temu w tym poście pokazywałam mandalę z pędzelkami. A że długo miałam ją na widoku, to z czasem coś zaczęło mnie w niej drażnić. Przede wszystkim tło. No i jakoś te pędzelki...
...chyba chciały się uwolnić:)))
Zrobiłam więc małą metamorfozę.
Teraz mandala wygląda tak:
Udało mi się jeszcze zrobić zdjęcia, zanim na dobre się zachmurzyło:)
I powtórzę się, bo pisałam poprzednio, że tekst na mandali (przepraszam, proszę wybacz mi, dziękuję, kocham Cię) pochodzi z hawajskiej sztuki uzdrawiania - Hooponopono.
Pędzelki są na wolności. O nich będzie osobny post.
Ściskam cieplutko wszystkich tych, co jeszcze do mnie zaglądają;)))
O wooow! Jak bosko wygląda :D
OdpowiedzUsuńGenialne!
OdpowiedzUsuńSwietna
OdpowiedzUsuń