Chciałam jedną zrobić tak maksymalnie na biało...
I tak jakoś chyba do nie końca wyszło mi tak, jak sobie ją wyobrażałam...
No cóż...
Taka jakaś niewyraźna ;)
Jak zwykle - na okrągło!
To wiatr tchnął w nich życie,
to wiatr wypływa z naszych ust;
wiatr, który i nam daje życie.
Gdy przestanie wiać,
umrzemy.
Na skórze koniuszków palców
widzimy odcisk pozostawiony przez wiatr;
on pokazuje, że wiatr był,
gdy nasi przodkowie zostali stworzeni.
Indianie Navajo, 1897
To jest ostatnia mandala z serii biało szaro czarnych, tych malowanych farbami. Czerń pojawi się jeszcze w monotypii. O ile mi to wyjdzie, oczywiście :) Już cały sprzęt mam, czyli płytki, wałki, tusze graficzne i trochę papieru. Ciężko mi się oderwać od szydełka, ale w końcu będę musiała to zrobić.
Przytulam serdecznie Kochani :**
Tak czy owak wspaniała!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana! :**
UsuńWiesz Asiu przypomniały mi się słowa Hermanna Hesse
OdpowiedzUsuń.../Samotność jest niezależnością, życzyłem jej sobie i zdobyłem ją po długich latach. Jest zimna, o tak, ale jest też cicha, cudownie cicha i wielka, jak zimne, ciche przestworza, po których wirują gwiazdy... Delikatna,spokojna i cicha jest ta Twoja mandala jak leciutki powiew wiatru... Koi ♥
Przepiękny cytat...Zapiszę sobie, dziękuję!
Usuń