Dziś praca niezupełnie nowa.
To potrójna mandala z tegorocznego, sierpniowego pleneru, którą nieco odmieniłam, czy może raczej zintensyfikowałam, (bo palety kolorów nie zmieniałam) i podrasowałam tło.
Osobnego posta ta mandala na blogu wcześniej nie miała, była jedynie migawkowo ujęta w poplenerowej relacji, więc właściwie, mimo że nienowa to jest jak nowa :)
Jako że jest dośc duża, miałam ograniczone możliwości aranżacji zdjęć, wyszło bez zbędnych rekwizytów.
100cm x 50cm
Żółto, zielono, niebiesko.
pisać
to układać słowa
w kamienie
przeźroczyste
tworzyć
to układać fragmenty siebie
w całość
całość niezgłębioną
Wu Wei
Dotyk ziemi
Wszystkiego milutkiego życzę :**
Piękna ta nienowa-nowa :). Jakie szaleństwo kolorów po serii b&w! Uwielbiam czarno-biele, ale od czasu do czasu też mam fazę na feerię barw. Niezmiennie podoba mi się pomysł z doklejaniem różnych przestrzennych elementów na mandalach. No i w ogóle niezmiennie podobają mi się wszystkie Twoje mandale :).
OdpowiedzUsuńDziękuję Małgosiu :) Trochę koloru jak najbardziej wskazana! Nie może być ciągle to samo, znudziłabym się! No a patyczki uwielbiam! Mam spory zapas z ostatniej wyprawy nad morze, więc będzie co dolejać...;)
Usuń