piątek, 26 lipca 2024

Poluzuj uchwyt...

Oto jestem znów.
(Takie kolejne i kolejne znów...)
Przez ostatni tydzień intensywnie wyszywałam marynarkę z odzysku.
Moje ulubione koliste aplikacje sznurkowe.
Marynarka jest w kolorze...Hmm.. Różowego fioletu.
A sznurek turkusowy i błękitny, czy może jaśniutki niebieski.
No i garsteczka koralików dla smaczku.

Bardzo mi się to fajnie tworzyło.
Byłam cały czas leciutko podekscytowana, jaki będzie efekt tego wyszywania.

Zdjęcia mam z aparatu i telefonu.
Ciężko było kolor uchwycić.
Troszkę go sobie podrasowałam w programie do edycji zdjęć, żeby był taki jaki jest naprawdę.
Ale i tak w rzeczywistości wygląda o niebo lepiej.
Tło przez edycję jest nieładne, ale tylko tak mogłam poprawić kolor marynarki.
Jednakże mam foty, jakiem mam.
I takimi się dzielę:













































Wszystko przemija, nic nie pozostaje. Zrozum to, poluzuj uchwyt i znajdź spokój.

Lama Surya Das


Może będzie jeszcze kapelusz do kompletu?...Może, może.
W każdym razie to już druga marynarka w mojej "karierze" :)
Spokoju życzę:**

środa, 17 lipca 2024

Cały świat na oścież...

Niebieskie wdzianko prezentuję ;)
W przeważającej części z bawełnianych koszulek.
Ze sznurkową aplikacją.
Uwielbiam aplikacje. Wszelakie. A sznurek daje wiele możliwości.

Moje szycie z krawiectwem niewiele ma wspólnego, tylko maszyna do szycia to punkt wspólny. Nie znam zasad szycia, a i bardziej ciągnie mnie w stronę spontanicznych kreacji...
Wolę przerabiać i cudować jak to widać w moich wdziankach. O.
















































Trwaj w bezruchu.
Podważaj każdą myśl.
Kontempluj źródło Rzeczywistości.

I miej oczy otwarte. Nigdy nie wiadomo, kiedy coś - 
zdawałoby się - 
nic nie znaczącego rozewrze cały twój świat
na oścież na powitanie wiekuistego zachwytu.

Adyashanti
Droga Wyzwolenia


Radosnego CUDowania:**

poniedziałek, 15 lipca 2024

Z niczym tu przyszłam...

Piękny letni dzień.
Hamak pod jabłonią z widokiem na niebo.
Herbatka na powietrzu, ptaszęta rozświergolone i żaby w stawie.
W towarzystwie przyjaciół.
I Tajgulinki, cudownej psinki.
Taki spokój, taka błogość, taki lajcik.
To się chyba nazywa szczęście.

Nie miało być zdjęć.
Naprawdę nie miało.
Nie wiem, jak to się stało, że są.
I nie wiem, czy mogę tak to nazwać, ale to taka artystyczna sesja wyszła.
Z czarno białą opcją.
Oraz studium wokół stopy...😆



































































Z NICZYM TU PRZYSZŁAM

... z niczym tu przyszłam
i odejdę z niczym
i wkrótce będzie jakby mnie nie było

Urszula Kozioł
Momenty



Wdzianko jest już uszyte, ale nie ma jeszcze zdjęć.
Pewnie niebawem je pokażę.
Dobrego tygodnia!:**