Oto jestem znów.
(Takie kolejne i kolejne znów...)
Przez ostatni tydzień intensywnie wyszywałam marynarkę z odzysku.
Moje ulubione koliste aplikacje sznurkowe.
Marynarka jest w kolorze...Hmm.. Różowego fioletu.
A sznurek turkusowy i błękitny, czy może jaśniutki niebieski.
No i garsteczka koralików dla smaczku.
Bardzo mi się to fajnie tworzyło.
Byłam cały czas leciutko podekscytowana, jaki będzie efekt tego wyszywania.
Zdjęcia mam z aparatu i telefonu.
Ciężko było kolor uchwycić.
Troszkę go sobie podrasowałam w programie do edycji zdjęć, żeby był taki jaki jest naprawdę.
Ale i tak w rzeczywistości wygląda o niebo lepiej.
Tło przez edycję jest nieładne, ale tylko tak mogłam poprawić kolor marynarki.
Jednakże mam foty, jakiem mam.
I takimi się dzielę:
Wszystko przemija, nic nie pozostaje. Zrozum to, poluzuj uchwyt i znajdź spokój.
Lama Surya Das
Może będzie jeszcze kapelusz do kompletu?...Może, może.
W każdym razie to już druga marynarka w mojej "karierze" :)
Spokoju życzę:**