Pospacerowałam ja sobie.
We środę, w pierwszy dzień świąt nadarzyła się okazja iść w pole.
No to poszłam ;))
W użyczonych kaloszkach potaplałam się w błotku.
W krainie pogrążonej w mroku...
Taki mamy grudzień.
Ale chodzenie jest dla mnie najlepszym lekarstwem!
Dobrze jest iść, aż nogi i biodra odpadają ze zmęczenia!
W każdą pogodę.
I w dodatku z ukochaną kuzyneczką, która mnie na ten spacer zabrała :)))
Dziękuję.
Telefoniczny aparat złapał parę mrocznych i radosnych kadrów.
I może one nie są za piękne, ale ja nawet w mroku znajduję urok :)
No i naprawdę polubiłam kałuże. Kryją w sobie wiele fotograficznych możliwości...
Przede wszystkim nie trać chęci do chodzenia. Chodząc codziennie, wprowadzam się w stan dobrego samopoczucia i wychodzę z każdej choroby. Chodząc wszedłem w swoje najlepsze myśli i nie znam myśli tak uciążliwej, by nie móc jej wychodzić
Ale przez siedzenie - i im więcej ktoś siedzi w bezruchu, tym bardziej ten zbliża się do choroby.
Zatem, jeśli będziemy kontynuować chodzenie, wszystko będzie dobrze.
Søren Kierkegaard
Nie powiem, żebym tak codziennie chodziła po polach, bo mieszkam w mieście, ale jeśli mam okazję to korzystam. Po za tym i tak nie mam auta więc chodzę wszędzie na piechotę. Naprawdę uwielbiam chodzić!
Zmalowałam ostatnio mandalę, ale pokażę ją następnym razem. Poczekam na odrobinę światła, żeby ja dobrze sfotografować.
Buziaki:**
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz