niedziela, 14 czerwca 2020

W przestrzeni puszczania

Dwie zawieszki z mandalami i piórkami na drewienkach działkowych.
Kolejne.
Takie trochę "płonące" .
Niczym dusza w płomieniach, które spalają cały ból i wszystko, co stało na przeszkodzie by żyć naprawdę. By żyć świadomie.
Tak mi się napisało samo, ale chyba całkiem ładnie? ;))))))))))))))


























Ona puściła.

Ona puściła. Bez zastanowienia czy słowa, puściła.
Puściła strach.
Puściła osądy.
Puściła zbieżność opinii rojących się wokół jej głowy.
Puściła ten komitet niedecyzyjności wewnątrz niej.
Puściła wszystkie ‘właściwe’ powody.
Integralnie i całkowicie, bez wahania czy zmartwienia, po prostu puściła.
Nie pytała nikogo o radę.
Nie czytała żadnej książki o tym, jak puścić.
Nie szukała świętych pism.
Ona po prostu puściła.
Puściła wszystkie wspomnienia, które ją powstrzymywały.
Puściła cały niepokój, który powstrzymywał ją od posuwania się do przodu.
Puściła planowanie i wszystkie kalkulacje o tym jak zrobić to właściwie.
Nie obiecywała, że puści.
Nie pisała o tym w dzienniku.
Nie zapisała przewidywanej daty w swoim kalendarzu.
Nie ogłaszała publicznie i nie publikowała reklam.
Nie sprawdzała prognozy pogody i nie czytała swojego dziennego horoskopu.
Po prostu puściła.
Nie analizowała kiedy powinna puścić.
Nie dzwoniła do swoich przyjaciół, by to omówić.
Nie robiła 5-etapowej Duchowej Kuracji Umysłu.
Nie dzwoniła na telefoniczną linię modlitwy.
Nie wypowiedziała żadnego słowa.
Ona po prostu puściła.
Nikogo nie było wokół, gdy to się stało.
Nie było aplauzu czy gratulacji.
Nikt jej nie dziękował ani nie wychwalał.
Nikt niczego nie zauważył.
Jak liść opadający z drzewa, po prostu puściła.
Nie było w tym starania.
Nie było w tym zmagania.
Nie było to dobre, ani nie było to złe.
Było tym, czym było, i tym właśnie jest.
W przestrzeni puszczania, pozwoliła temu wszystkiemu być.
Mały uśmiech pojawił się na jej twarzy.
Owiał ją lekki wiatr.
A słońce i księżyc świeciły na wieki.

 Safire Rose
(z fejsbukowe strony "Namiętna Obecność z Sonią")




Wszystkie drewienkowe prace to edycja limitowana. Aż do wyczerpania zapasów ;)
Ale mam ich dość sporo, więc mogą się jeszcze znudzić.
Buziaki :**

2 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba ta drewienkowa seria! Szalenie energetyczna i radosna, zwłaszcza w tej płonącej wersji :). Te czarno/szaro-białe za to takie powściągliwie eleganckie... też cudowne! Ciekawe co też Cię zainspiruje kolorystycznie do kolejnych drewienek...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie Kochana :))) Mam już gotowe dwa "obrazki". Całkiem różne. Jutro wrzucę tu jeden z nich. One same, te drewienka (a i patyczki) same są inspiracją i układają się same w ciekawe kompozycje.

      Usuń