Czas na podsumowanie mandalowej serii tekturkowej.
Zestawiłam ją głównie w kolażach, bo zdjęcia aparatem i telefonem kompletnie mi nie wyszły. Noo, wrzucam parę z tych nieudanych sesji, ale zdecydowanie lepsze są kolaże.
Miało być parę prac, a wyszło osiemnaście! W tym dwie odbiegające od mandali. Podchodziłam do materii tekturowej ostrożnie, bo z jednej strony wydało mi się to zbyt pospolite. Jednak bardzo szybko możliwości tektury bardzo mnie oczarowały. Tworzyłam je prawie w amoku jakiś, szybko, jedna po drugiej. Aż do wyczerpania amoku ;)))))))))))))) Przyszło wewnętrzne stop!, wystarczy.
Oczywiście nie zamykam tematu na zawsze, na pewno sięgnę jeszcze po tekturę, ale jak zatęsknię.
A dziś wieczorną porą przedstawiam pierwszą (a drugą po drewienkowiej) serię tekturkową.
Imponująca kolekcja, bardzo pięknie się wszystkie prezentują! Na ogólnym zestawieniu moją faworytką jest ta na pierwszym planie najmniejsza, niebieskawo-zielonkawa - turkusowa/ miętowa?? A indywidualnie, to jak pamiętam z bieżących wnikliwych obserwacji w powiększeniu, każda miała w sobie coś niezwykłego i wyjątkowego. Fajnie było obserwować to ewoluowanie form i pączkowanie nowych pomysłów :).
OdpowiedzUsuńZ "lekkim" opóźnieniem odpisuję, ale jak zwykle bardzo Ci dziękuję za miłe słowa! kolejne pomysły gdzieś tam już z tyłu głowy się czają, ale nie spieszę się z realizacją. Niech dojrzewają ;)))
Usuń