niedziela, 10 września 2023

Z otwartymi rękami...

Jeszcze upały się trzymają, a ja przybywam już z jesiennym radosnym wdziankiem.
Z recyklingu, rzecz jasna.
Udało mi się coś uszyć w końcu.
Trochę poszyć, trochę powyszywać.
Wdzianko z mandalą na przodzie i z tyłu.
I z pagonami na ramionach.
Lubię tuniki.
Można nosić je do legginsów.
A to dobry zamiennik dla dżinsów, które w sumie lubiłam, ale jak się jeszcze przed tą falą upałów po prawie trzech letnich miesiącach wcisnęłam w swoje ulubione dżiny, to się zdumiałam! Jak ja mogłam w tym chodzić?? Sztywne to to takie...;))) Nieprzyjemne jakieś...
I nie, raczej nie przytyłam. Chyba. 😂
Także ten... będę polować na legginsy. Przy okazji jakiś trening też by się przydał. Albo raczej jakaś skuteczna motywacja...
No ale to przecież post o tunice radosnej.

Zdjęcia niestety, tradycyjnie słabe, ale może coś da się uwidzieć.
Na żywo dużo fajniejsza jest.














































Kiedy możemy pozwolić rzeczom być tym, czym są i stanąć wobec rzeczywistości z otwartymi rękami, czystymi oczami i współczującym sercem, otwiera się przestrzeń, w której jest miejsce dla ognia pragnienia, jak i dla spokoju. Możemy pragnąć bez kurczowego trzymania się i lgnięcia.  I możemy zwolnić uścisk bez odpychania. A kiedy poddamy się rzeczywistości, rzeczywistość przestaje nas boleć.

Pema Chodron


Po pierwszym tygodniu pracy jestem. Przeżyłam i to całkiem dobrze. Nawet coś, jak widać udało się uszyć w międzyczasie. Pomysłów mi nie brakuje. Tylko wolniej to będzie szło.
Udanego kolejnego tygodnia życzę:**

2 komentarze: