zawróciła w głowie tak dokładnie...- cisną mi się na usta słowa piosenki Oddziału Zamkniętego, Andzia :)))
Tylko że moją głowę pochłonęła ostatnią nocą mandala. Potrójna.
Nie Andzia, raczej...
I nazywam ją (mandalę) - Karmazynowy przypływ. Jak tytuł filmu, który kiedyś dawno oglądałam, ale już kompletnie nie pamiętam o czym był. Jakiś wojenny zdaje się i ze statkiem w fabule.
Mandala 30cm x 60cm
Gdy stoję na gołej ziemi,
z głową skąpaną w rozsłonecznionym powietrzu
i sięgającą nieskończonych przestworzy,
pryska mój nędzny egotyzm.
Staję się wtedy przeźroczystym okiem,
jestem niczym,
widzę wszystko.
R.W. Emerson
...............tak i ja czuję..................
Pozdrawiam słonecznie :**
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz