sobota, 10 listopada 2018

Z czeluści szafy...

Dzieńdobrywieczór :)))
Przez ostatnie kilka wieczorów czytałam książkę. Nieczego nie zmalowałam i niczego nie zamierzałam tu dziś pokazywać. Ale...
Przypomniałam sobie nagle o obrazkach, które kilkanaście lat temu namalowałam na szkle. Są to kopie siedmiu obrazów WingMakers. Kiedyś się tą filozofią pasjonowałam. Nie będę tu opisywać, czym jest ta  koncepcja i na czym polega. Można sobie wszystko poczytać w internecie, strona jest ogólnodostępna.
I mnie się właśnie dzisiaj te obrazki przypomniały.
Wyciągnęłam je z czeluści szafy i je sobie na nowo ogladałam.
Malowanie na szkle jest nieco trudniejsze niż zwykłymi farbami, więc pewnie moje kopie mają wiele do zarzucenia, ale pomyślałam, że jako że nie mam nic do wrzucenia na bloga, to właściwie, czemu by ich nie pokazać?
Takie moje wspominki. Historyczne niemal. Sprzed parunastu lat!
Wszystkie są malowane w formacie A4.
































Prościutki do znalezienia

Często zaglądam do moich szuflad
nie wiedząc właściwie, w jakim celu.
Coś mnie przywołuje.
Odszukaj mnie, a mnie znajdziesz,
lecz kiedy tak właśnie czynię
wpadam w zakłopotanie pod wpływem krótkotrwałych ścieżek pamięci.
Dłonie zanurzają się, po czym niezdarnie wracają z niczym
jak dziecko, które uciekło
gdy spostrzegło, gdy nikt się nie pojawił.

Wiem doskonale, że istnieje coś, co poszukuję,
to coś jest skryte przede mną
a zatem nie potrafię myśleć o tym czymś, co mi brakuje.
Jednakże to coś, i w tym tkwi całe sedno,
jest zbyt potężne, abym pozostał na to głuchy i bierny.
Poza tym wiem, ze brakuje mi tego, bo tęsknię za tym.

Tęsknię za tym.
Cokolwiek "to" jest.
Cokolwiek co potrzebuję aby tym było, tym nie jest.
To nigdy nie może być czymkolwiek, a jedynie tym czym jest.
A więc szukam bezwiednie w szufladach i w szafkach,
napedzany niczym maszyna, której włącznik uruchomiono
tylko dlatego, że to potrafi.

Tęsknię za tym.
Chciałbym, aby to mogło mnie odnaleźć.
Być może muszę się zatrzymać i dać temu odpowiednio dużo czasu, aby to mogło zrobić.
A więc teraz dokonuję połączenia.
Pozwalam potężnemu "temu" mnie odnaleźć.
Ale jak długo muszę czekać na sukces?
I jak rozpoznam, gdy to mnie odnajdzie?

Musi być zapewne jakaś nazwa
na ten stan, który kończy się
słowem fobia.
Nie znoszę tego przyrostka.
Wyrazy z nim na wstępie niosą uczucie podziwu,
a kończą się niosąc uczucie spustoszenia.
Boże, pragnę abyś mógł mnie tutaj odnaleźć.
Umieszczę siebie w malenkiej szufladce.
dokładnie na samym jej brzegu.
Nie będę się zagrzebywać pod zbędnymi stertami.
Będę pezpośrednio na wierzchu.
Prościutki do znalezienia.
Czy potrzebujesz mnie do czegokolwiek?
Mam nadzieję, że tak, bo ja potrzebuję ciebie do wszystkiego.

WingMakers





Na stronie WingMakers mozna znaleźć również poezję :) Jeden utwór pozwoliłam sobie zacytować.
No tak... A może ktos się zainspiruje?
Ściskam cieplutko Kochani :**

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz