niedziela, 22 marca 2020

Nierozłączni już...

Dzień dobry Kochani.
Dzisiaj bardzo dla mnie smutny post. Zwykle unikam pisania o moim prywatnym życiu, ale tym razem uznałam, że z jakiegoś powodu muszę o tym napisać.
Wczoraj odszedł mój kochany Kotek. W lipcu skończyłby 10 lat.
Oficjalnie zwał się Dylan. A naprawdę Buszkin, Puszkin, Bubka, Bubeczkin, Grubaskin Bubaskin, Bub Dup itd.....
Towarzyszył temu blogowi od samego jego początku.
I nie będzie przesadą, jeśli powiem, że żadna istota (ludzka czy zwierzęca) nie zostawiła takiej wyrwy w moim sercu. Czuję się, jakbym straciła największą miłość swojego życia.
Wylałam dużo łez. I pewnie będzie ich więcej.
Stało się to tak nagle. Wcześniej nie okazywał żadnych widocznych objawów cierpienia. A okazało się, że miał opuchnięte płuca, osłabione serce i niedowład układu krwionośnego. Nagle miał trudności z oddychaniem. Z godziny na godzinę spadała mu temperatura poniżej normy. Za późno już było na leczenie. Gasł. Cierpiał tak bardzo, że po konsultacji z  weterynarzem postanowiłam go uśpić. Nie mogłam znieść patrzenia, jak się dusi i czekać aż sam odejdzie.
Wiedziałam, że kiedyś będę musiała się zmierzyć z odejściem Kota, ale myślałam, że jednak pożyje trochę dłużej. No i zaskoczyło mnie, jak bardzo mnie to zabolało. Wiem, że dla żyjących prawie każda śmierć boli, ale skala tego bólu okazała się zaskakująca.
Dawno nie zamieszczałam tutaj zdjęć mojego Kociska, no i postanowiłam zamieścić taki pożegnalny post z jego zdjęciami. Przerzuciłam z telefonu wszystkie zdjęcia z ostatniego mniej więcej roku i wybrałam dwadzieścia. Nie są najlepszej jakości, ale pokazują ostatnie chwile z jego życia. Ostatnia fotka jest ostatnią, jaką mu w ogóle zrobiłam.
Jego małe puchate ciałko leży zakopane głęboko w moim ogródku. Mam nadzieję, że znalazł się w Kocim Raju.
A ja muszę się nauczyć żyć bez niego. Nie pamiętam już, jak to było...

































































Bez powodu kochamy,
bez przyczyny tańczymy
przez moment wspólny taniec
i bez powodu odchodzimy
pozostając na głębokich poziomach
nierozłączni już.

Nulina




Ach! Nikt mnie już nie obudzi o piątej rano domagając się jedzenia...Nikt już tak wdzięcznie nie pomiauczy  we wspólnej kocio człowieczej konwersacji. Nikt tak nie ucieszy się na mój widok kochając bez powodu. 
Nastał koniec pewnej epoki. 
Good bye Kocisko moje kochane...:**

6 komentarzy:

  1. Piękny kotek! Straszna szkoda... Bardzo Ci współczuję, ściskam mocno, przytulam...
    Przez mój dom przewinęło się sporo zwierząt, odejście każdego z nich było dla nas wielką traumą... Ale myślę, że teraz wszystkie brykają po niebieskich łąkach za Tęczowym Mostem, razem z Twoim Przyjacielem.

    OdpowiedzUsuń