środa, 26 sierpnia 2020

Gdzie mnie wiatr poniesie...

Jako pierwszy po moim powrocie powstał wianek. Uwiłam go wczoraj głównie ze starej bluzeczki o słodkich barwach :) Czekając na kuriera, będąc uziemioną musiałam się czymś zająć. (A sprzątanie nie jest moim ulubionym zajęciem ;))))). Blejtramów wolnych nie mam, a i wyjść po nie nie mogłam przecież. Mam więc już dwa szmaciane wianki. Tym razem czerwienie z czymś tam ;)

Deszczowo, brak światła dzisiaj, ale jakoś obfociłam nowy wianeczek ;)))
























Być jak puszcza, to puszczać się, gdzie mnie wiatr poniesie.

małgo rosa
24.08.20



Teraz jakiś może niebieski? Albo turkusowy wianek?
Póki co, zaczęłam drewienkową mandalę tworzyć i myślę, że jakieś trzy, cztery będą. Zależy na ile mi tych drewieniek starczy.
Buziaki:**

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz