niedziela, 10 listopada 2013

Fuksja z zielonym :)

...czyli egzotycznie, jeśli chodzi o kolory. Prosto z dżungli mojego umysłu...:))))))
Do prawdziwej się nie wybieram. Może gdyby nie ta intensywnie rozwinięta część owadzia, to czemu nie?...
Wyskakujące znienacka pająki, skorpiony i węże to nie jest moje ulubione towarzystwo...;)
No dobrze.
To teraz mandala, która zrobiła się wczorajszego wieczora i nocą:






























...przy sztucznym świetle:



Nie wiem, czy zdołałam przerwać kryzys twórczy, ale mam bynajmniej taką nadzieję. Skupiałam się ostatnio na czytaniu. Trochę brakowało mi dobrej powieści i kupiłam sobie ostatnio najnowszy kryminał rosyjskiej pisarki Aleksandry Marininy i najnowszą powieść Murakamiego.
Na razie przeczytałam między innymi Marininę, uwielbiam ją. To chyba jedyne kryminały jakie czytam. Oprócz Chmielewskiej niegdyś...Murakami czeka na swoją kolej. To jak książkowy deser. Smakuje jeszcze lepiej, jak jest mocno wyczekany:)))

Pozdrawiam serdecznie Kochani!!! :**

4 komentarze:

  1. oh, oh, oh!!! jakie kolorki cudne na tej mandali!!! i w ogóle - piękna jest... a co do dżungli - mam odczucia podobne bardzo :)

    ach, i jeszcze ci podrzucę linka do recenzji o Maryninie (a w ogóle super blog przy okazji, poznałam dzięki Tores ;)):
    http://polaherbaciane.blogspot.com/2013/10/jesien-z-kryminaem.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczne połączenie kolorów ma ta mandala :-))) Niesamowita jest! Aż dziś powróciłam do tego posta, żeby jeszcze raz się nią pozachwycać.

    OdpowiedzUsuń