Ja przejedzona szczególnie to nie jestem, raczej przesłodzona...
Lubię słodkości i to mnie - kurza stópka - gubi...:)))
Po za tym czas spędzam dziergając i czytając. I malując.
Czyli jak zazwyczaj.
Dzisiejsze mandale już tu były. Zyskały tylko nowe mulinowe ubranko :)
Nie chciało mi się ich wyszukiwać na blogu, żeby pokazać "przed" i "po". Ale jeśli ktoś by się uparł, to znajdzie je na moim blogu w wersji "przed".
No i nie robię im też indywidualnych sesji, bo już ją miały.
Możesz mieć doświadczenie niesamowitej transformacji, i nie od razu pozbyć się
wszystkich sprzeczności i niejasności. Czasami najgłębszy cień pojawia się po
najgłębszym przebudzeniu. Często musimy zacząć od przyznania się do tego,
co nadal kipi w nas.
Adyashanti
No właśnie. I to jest mój przypadek...
Kipi, oj kipi :)
Najtrudniejsze są lęki i czarnowidztwo. Pewnie kiedyś wykipią i wyparują...
Tymczasem się im przyglądam.
Uściski ślę :**
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz